Kiedy dostałem te listy do ręki, nie mogłem się od nich oderwać. Aż do świtu czytałem je ze ściśniętym gardłem. Listy, jak dzienniki i diariusze, to najintymniejsza forma wypowiedzi. Człowiek nie ukrywa swych myśli, swych – często jednostronnych – ocen, krytyki – aż do bólu – postaw ludzi postronnych. Te listy, szczęśliwie zachowane, opowiadają dzieje niemowlęcia uratowanego przez prawych Polaków, dojrzewanie tej dziewczynki i jej świadomości i jej tożsamości. Polka, katoliczka, Żydówka? I dylemat: komu należy się to ocalone dziecko? W świecie podzielonym, często wrogim – dylemat nie do rozwiązania. Karol Wojtyła uważał, że ponieważ Żydzi ponieśli tak ogromne straty – dzieci, już ochrzczone, już wychowywane jako polscy katolicy, powinny być przywrócone narodowi skazanemu na zagładę. Arcyszlachetne stanowisko! A jednak w tym przypadku, śledząc w tych listach wojnę o Dziecko, byłem po stronie przybranych rodziców. Rzadko spotykane, zarówno miłość jak i poświęcenie – Haliny i Władysława Grzegorczyków, Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. A wokół jakże różne postawy: podejrzenia i zawiści, posądzenia i uprzedzenia, sprzeczności interesów i lojalności. A przy tym bardzo trudna codzienność robotniczej rodziny.
Jakie to szczęście, że listy pisane przez dziesięciolecia po polsku nie zostały wyrzucone. Zgromadzone w starym buciku w kibucu izraelskim zyskały nowe życie. To najlepsza z powieści jakie ostatnio czytałem, to najsilniejszy z dramatów jakie ostatnio widziałem.
Marian Turski
Wrażenie to szok. Tę książkę należy zalecić jako lekturę obowiązkową uczniom szkół średnich Izraela i Polski. Czytając te listy, czułem się przeniesiony w czasie do lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych minionego wieku. Przebija w nich autentyczna niemoc szarego człowieka w zderzeniu z systemem, a jednocześnie brak agresji. Daje się odczuć mimo tych niedogodności miłość do Polski. Doprowadzenie do uznania Państwa Grzegorczyków Sprawiedliwymi wśród Narodów Świata jest spłaceniem części długu. Ciekawe są listy ciotek dotyczące systemu sądowego okresu powojennego. Dużo materiałów poznawczych lat pięćdziesiątych. Wybrana forma tej książki jest optymalna.
Andrzej Sługocki
też kresowiak urodzony w Nadwórnej w 1944 r.
|